piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 10. "O nie! To nie jest dobry pomysł"

Obudziłam się około dwie godziny temu i nadal leżę w łóżku. W sumie sama dokładnie nie wiem dlaczego nie zeszłam do kuchni. Może po prostu boje się spotkać Harrego. Jego oczy wczoraj wyrażały złość, wściekłość i chęć mordu nikogo innego jak mnie. Na samo wspomnienie przeszły mnie niemiłe dreszcze. No nie mogę tu przecież całą wieczność przeleżeć. Usiadłam na łóżku po czym położyłam stopy na podłodze. Zimny chłód z podłogi od razu mnie rozbudził. Odsłoniłam okno i ruszyłam do łazienki. Umyłam twarz, zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy zostawiając je ostatecznie rozpuszczone. Wróciłam do pokoju i wyciągnęłam z szafy białą koronkową bieliznę i ubrania na dzisiejszy dzień (bez torebki). Ubrałam się, popryskałam perfumem po czym wyszłam z pokoju. Otworzyłam drzwi wystawiając głowę. Nie miałam zamiaru wpaść na Hazze. Nikogo nie było więc wyszłam zamykając drzwi. Nie zrobiłam nawet drugiego kroku, a na swoim karku poczułam czyjś oddech. Jedyny kto to mógł być to Styles bo ma pokój zaraz po moim. Spięłam się cała, a głosik w mojej głowie krzyczał " WIEJ LILLY. WIEJ !" Łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Nie miałam odwagi odwrócić się i spojrzeć kto to taki, chciałam jeszcze żyć.
- Fuck - powiedziałam po cichu i ruszyłam biegiem. Chciałam jak najprędzej znaleźć się koło reszty.
Schody pokonałam w zawrotnym tempie co było szokiem bo miałam wysokie buty. Nigdy nawet na wf-e nie biegałam tak szybko jak teraz. Słyszałam, że biegnie za mną. Wbiegłam do kuchni nie rozglądając się tylko siadając obok Liama. Zamknęłam oczy i odetchnęłam dwa razy. Otworzyłam je i prześledziłam dokładnie każdą twarz. Zaraz co ? Harry ? Moje oczy naprały kształt talerzyków, a usta rozdziawiłam zapominając, że wszyscy się gapią. To przed kim ja uciekałam.? Do kuchni wpadł Louis. Spojrzałam na niego uderzając się w czoło i wydając przy tym charakterystyczny "plask".
- Czemu uciekałaś, Lilly ? - Tommo usiadł koło mnie i czekał na odpowiedź tak jak i reszta.
- Aaa..bo..no..wiesz..-czułam, że robię się czerwona - chciałam sobie tak o pobiegać z rana.
Poklepałam szatyna po ramieniu i wymusiłam uśmiech. Czułam, że Harry wypala mi dziurę swoim spojrzeniem. Nerwowo zaczesałam palcami włosy do tyłu i spojrzałam na niego. Miałam rację. Chłopak uśmiechnął się ukazując przy tym swoje dołeczki, a oczy jego świeciły niczym dwa szmaragdy. Jedyny nie zwracający na nic uwagi był Niall jedzący wszystko co było na stole.
- Ładnie wyglądasz . - powiedział Harry, a łyżka którą miałam w dłoni wypadła mi spadając na podłogę.
- Eeem..ee..dzię..dzięki - jąkałam się nie patrząc na niego. - Liam mógłbyś mi podać łyżkę leży koło Ciebie.
- CO.?! - krzyknął no co Horan wypluł kawałek bułki.- Oszalałaś.? Łyżkę.?!
Nic nie powiedziałam tylko sama się po nią schyliłam. Wzrok przerażonego Liama wymusił to na mnie. Po skończonym śniadaniu Niall, Zayn i Liam pojechali gdzieś nie mówiąc nikomu gdzie. Usiadłam na sofie obok Louisa, który nie zwracał na mnie uwagi. Było mi to na rękę. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Nawet nie wiek kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
* * *
- Lilly obudź się - do moich uszu doszedł głos z chrypką. Nie taką zwykłą tylko wręcz seksowną. Od razu zapaliła mi się w głowie czerwona lampka. Harry. Przerażona uniosłam szybko głowę co nie było dobrym pomysłem. Nade mną pochylał się Styles, a przez mój gwałtowny ruch głową niespodziewanie złączyłam nasze usta. Zesztywniałam i nie drgnęłam. Wspomnienia wróciły bez zgody. Miałam przed oczami nas kilka miesięcy temu. Jak Harry mnie obejmował i obdarzał pocałunkami. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Wróciły bo Harry nie odsunął mnie tylko pogłębił pocałunek. Całował idealnie tak jak kiedyś, a nawet lepiej. Jego malinowe usta idealnie współgrały z moimi choć tego nie chciałam. Nie chciałam go całować ale nie potrafiłam się powstrzymać. Idealne wspomnienia znikły, a pojawił się moment gdy Styles oświadczył, że mnie nie kocha. Odskoczyłam jak oparzona. Zasłaniając usta i przerażona popatrzyłam na loczka.
- Przepraszam. Ja..ja ..ja nie chciałam - zaczęłam tłumaczyć się.
- Spokojnie przecież to nic nie znaczyło - uśmiechnął się, a mnie coś ukuło w serce. - Lilly możemy być przyjaciółmi ? 
- He.? Słyszysz co mówisz ? - zaczesałam włosy do tyłu uważnie spoglądając na chłopaka. Chciał abyśmy zostali przyjaciółmi. Jezu.! Wczoraj mi groził. Kilka miesięcy temu mnie zranił i bawił się moimi uczuciami, a teraz zachciało mu się przyjaźni. Matko! Czy z nim jest coś nie tak ? 
- Ej no głuchy nie jestem. - rzucił czekając na moją odpowiedź - Więc ?
- Nie. Ma. Takiej. Opcji - powiedziałam każde słowo wyraźnie i wyszłam z salonu.
* * *
Za oknem zapadł już zmrok. Siedziałam na parapecie i oglądałam ludzi za oknem. Przed oczami ciągle miałam wydarzenie pocałunku. Było idealnie jak nigdy tylko dlaczego to był Harry. Dlaczego nie potrafię pokochać kogoś i być szczęśliwą. Przysunęłam do siebie nogi i położyłam swój podbródek na kolanach. Samotna łza spłynęłam po moim policzku. Czy ja wymagam zbyt wiele.? Czy miłość jest dla mnie czymś zakazanym? Do moich uszu doszedł dźwięk pukania. 
- Proszę - krzyknęłam, a do pokoju wszedł Louis. Uśmiech na jego twarzy gościł jak zwykle. Czasem jego entuzjazm mnie zadziwia, ale kocham go. Zawsze mnie rozśmieszy, wesprze, pomoże jest idealnym przyjacielem.
- Dlaczego sama tu siedzisz.? - spojrzał na mnie uważnie - Zejdź do nas na dół.
- Nie, Lou. Tu jest mi dobrze. - przytuliłam policzek do szyby nie patrząc na chłopaka.
- Lilly. Chodź. Jest mała imprezka i kilka osób. Rozerwiesz się. Zatańczysz z najlepszym tancerzem w okolicy ..- szatyn namawiał mnie. Zauważyłam że jest lekko pijany, a uśmiech na jego twarzy zarażał. 
- Najlepszym tancerzem w okolicy .? -zdziwiłam się . Jezu kogo oni zaprosili.?
- No rzecz jasna że to ja. - uniósł dumnie głowę i naprężył mięśnie. Zaczęłam się śmiać. Pijany Lou to najcudowniejszy wariat na świecie. Zeszłam z parapetu i udałam się z Tomlinsonem na dół. Weszłam do salonu rzeczywiście było tu sporo osób. Połowy nie znałam i nie widziałam nigdy na oczy,a resztę kojarzyłam. Dostrzegłam Liama, Nialla, Zayna, Harrego, Olivie i Megan. Od razu zawróciłam lecz Louis mnie powstrzymał. Zauważyłam na plastikowym ryju Megan chytry uśmieszek.
- Nie powinnaś już spać.? Dawno po wieczorynce - rzuciła przytulając się do Stylesa.
- Skąd wiesz oglądasz.? - warknęłam uśmiechając się słodko. Usłyszałam za sobą parsknięcie Lou.
- Nie. No ale takie dzieci jak ty powinny być już dawno w łóżkach - owijała włosy wokół palca i świdrowała mnie wzrokiem. Jędza jakich mało.
- A ty nie powinnaś być w muzeum dinozaurów. Jesteś całkiem do nich podobna. - twarz dziewczyny stała się czerwona. Jedyne co zauważyłam to zaciśniętą pięść Harrego, a tak nie dawno proponował przyjaźń i wybuch śmiechu Niall i Zayna. Odeszłam od nich i usiadam na fotelu w kącie pokoju. Miało być fajnie, a jest koszmarnie. Dzięki Louis. Nie minęło pół godziny, a Tommo ledwo trzymał się na nogach.
- Gramy w butelkę ludzie ! - wykrzyczał siadając, a wokół niego zaczął robić się krąg ludzi. Dołączyłam również. Pierw wypadło na Olivię. Musiała iść zmyć makijaż gdy wróciła Niall siedzący obok niej z przerażenia zmienił miejsce i znalazł się koło mnie.
- To serio ona ? - szturchnął mnie wskazując na Olivkę.
- No raczej. A co.? - uśmiechnęłam się na widok zszokowanego Nialla.
- To ja się jej nie dziwię, że nosi tyle tapety - wyszeptał aby nikt nie usłyszał. Parsknęłam śmiechem.
Kolejnym wylosowanym przez butelkę był jakiś chłopak. Nie znałam go jego zadaniem było zrobienie malinki siedzącej obok osobie. Akuratnie obok siedział Niall. Gdy Blondyn zorientował się, że to na niego wypadło spojrzał na mnie i wyszeptał "Ratuj". Stanął na równe nogi i wbiegł do łazienki zamykając się na klucz. Louis krzyczał aby wyszedł lecz ten stwierdził, że mu żaden chłopak malinek nie będzie robił. Namawianie Horana trwało około pięciu minut, a w między czasie ja zmieniłam miejsce gdyż byłam następną kandydatką do malinki. Gdy Louis zrezygnował z namawiania chłopaka okazało się jest następcą po Niallu i po mnie.
- Horan zabije cię i ciebie Lilly też - krzyknął na co ja uśmiechnęłam się niewinnie.
Louisowi zrobiono malinkę i w nagrodę mógł zakręcić butelką. Spojrzałam na Harrego jako jedyny zrezygnował z gry i siedział na kanapie obserwując wszystkich. Jego wzrok zatrzymał się na mnie i nasze spojrzenia się spotkały. Szybko spuściłam wzrok. Butelka wylosowała Megan.
- Pocałuj namiętnie Harrego aby był zadowolony - rzucił Lou
- Okey - rzekła Meg. - Ale chcę rywalizacji.
- Dobra wybierz kandydatkę - powiedział Louis. Dziewczyna ogarniała wzrokiem wszystkie dziewczyny i zatrzymała się na mnie. O nie ! To nie jest dobry pomysł.!
- Lilly ! - warknęła.

_______________________________________________________________________________

Drodzy witam Was. Xx
Kolejny rozdział nie genialny. Ale jest.

Przepraszam Was że nie włączyłam wcześniej funkcji komentowania rozdziałów z ANONIMÓW.
Teraz jest to możliwe. Więc proszę o komentarze. :)) Xx

2 komentarze:

  1. Uwielbiam to opowiadanie :3
    Czekam na next :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo. :)
      Miło mi to słyszeć. :)

      Usuń