- Zostaw ją Sykes ! - ktoś warknął w stronę Nathana.
Spojrzałam i zobaczyłam Harrego. Jedyne co mi przeszło przez myśl to kłopoty. Chłopcy stali i wzajemnie mordowali się spojrzeniami, a ja obok przerażona.
- Spokojnie Styles. Nic jej nie zrobię - Nathan podniósł ręce w obronnym geście uśmiechając się przy tym cwaniacko.
- Ile razy mam powtarzać, że wara od niej i wszystkich z mojego otoczenia - Harry krzyczał, co sprawiło mnie w osłupienie. Był zły ahh to mało powiedziane. Był wściekły. Pierwszy raz takiego go widziałam.
- Ej ! Spokojnie !- krzyknęłam do obu aby załagodzić sytuacje.
- Do domu ! - Harry wskazał na drzwi - I to już !
- Nie ! Nie jesteś moim ojcem aby mi rozkazywać - wybuchłam ze złości.
- Za to jestem Harry i do domu w tej chwili ! - podniósł głos jeszcze wyżej aż po moim ciele przeszły nieprzyjemne ciarki.
- Nie.! - warknęłam - Ty dla mnie jesteś nikim !
Ruszyłam do domu. Czułam, że to co powiedziałam było za ostre i mogło go zranić, ale miałam to w tej chwili gdzieś. On też mnie zranił i to mocniej. Weszłam do domu trzaskając drzwiami. Rzuciłąm się na sofę obok Louisa nic nie mówiąc.
- Co tam było tak głośno ? - zagadnął Lou patrząc na mnie przeszywającym wzrokiem.
- Nic - burknęłam
- Lilly. Przecież Harry nie krzyczy na ulicy bez powodu - rzekł na co do domu wszedł Harry.
- Lillka gdzie ty kurwa jesteś ! - Styles krzyknął na co ja i Louis podskoczyliśmy.
Spojrzałam przerażona na Tomma a on zszokowany zachowaniem Hazzy na mnie.
- Hazz spokojnie. Co jest ? - Louis zapytał a Harry wkroczył do pokoju.
Sam jego wściekły wzrok przyprawił mnie o dreszcze, a to dopiero miał być początek.
- Co ? Zapytaj się jej ..! - wskazał na mnie. Teraz i Lou i Hazz patrzyli na mnie.
- Skończ ! - krzyknęłam - O co ci chodzi ? Nathana poznałam dzisiaj i będę kontynuowała tą znajomość. A tobie nic do tego.
Tomlinson spojrzał na mnie przerażony i zdziwiony. Widziałam że jest temu przeciwny jak Harry, ale powstrzymał się od komentarza.
- Louis trzymaj mnie bo zaraz coś jej zrobię - Harry ruszył w moją stronę, a ja szybko podniosłam się z kanapy. Louis stanął między nami.
- Ooooh..Weź przestań udawać że się mną martwisz - syknęłam za ramienia Lou.
- On nie jest odpowiednim towarzystwem dla cienie - spokojniej rzekł Styles - Zrani Cię.
- Na pewno nie zrani mnie tak jak ty ! - rzuciłam, ałzy pojawiły się w moich oczach.
Nastał cisza. Tomlinson spojrzał na mnie i mocno przytulił. Czułam, ze on wie o czym teraz powiedziałam. Harry spojrzał na mnie smutnymi oczami i wyszedł z pomieszczenia. Nic nie powiedziałam tylko uwolniłam się z uścisku Louisa. Ruszyłam szybko do pokoju. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać jedyne co mi się chciało to płakać. Rzuciłam się na łóżko, a łzy popłynęły po policzkach. Leżałam tak około 30 minut gdy do drzwi ktoś zapukał. Następnie wszedł pomimo, że nie wyraziłam na to zgody. Poczułam, że usiada na łóżku i spojrzałam w tym kierunku. Liam.
- Wiem co się wydarzyło - zaczął - Lilli nie chce usprawiedliwiać Harrego, ale zrozum go. On nie przepada za Nathanem i boi się o ciebie.
- Liam proszę cię nie wtrącaj się. Błagam o to - wyszlochałam.
- Ale ja chcę ci pomóc - przytulił mnie.
- Dobrze. -westchnęłam - Liam a jak ja się czuję gdy widzę go z Megan. Nienawidzę jej, a jednak jestem dla niej miła i znoszę jej obecność. Muszę patrzeć jak się całują, spędzają razem czas. Jak ona zostaje u niego na noc..a ja stoję z boku mu niepotrzebna. Myślisz, że mi jest łatwo ? To się mylisz. Dlaczego on ma prawo się denerwować, a ja nie ? Dlaczego on wybiera mi znajomych i robi nadzieję..Dlaczego on znalazł miłość a ja nie ..?? - płakałam teraz na dobre.
- To nie tak - wyszeptał.
- A jak Li. ? - zagadnęłam
- Nie zrozumiesz tego teraz, nie czas jeszcze na to. - dał mi całusa w czoło i wyszedł nic nie tłumacząc.
Zostawił mnie z myślami związanymi z ostatnimi jego słowami. Nie potrafiłam zrozumieć o co takiego może mu chodzić. Po kilku minutach do moich drzwi znów ktoś zapukał lecz nie wszedł bez pozwolenia. Otworzyłam drzwi. Niall. Chłopak od razu mocno mnie przytulił co odwzajemniłam. Czułam to ciepło bijące od niego. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy gdy do moich nozdrzy doszedł charakterystyczny zapach blondyna. Słodki, a zarazem męski i seksowny.
- Wiem co się stało i zabieram cię na spacer. Rozchmurzysz się. - rzekł uśmiechnięty ciągnąc mnie na dół.
Zatrzymałam się gdy mijaliśmy salon.Serce mnie zakuło, a radość którą przed chwilą miałam ulotniła się. Spojrzałam na Liama, a gdy nasz wzrok się spotkał przeniosłam go na Harrego i Megan. Liam uczynił to samo. Siedzieli wtuleni w siebie. On gładził jej włosy, a ona obdarowywała go pocałunkami. Payne spojrzał na mnie ze współczuciem. Chciał ruszyć w moim kierunku, ale pokazałam mu ruchem dłoni aby się nie fatygował.
- Lilly idziesz - usłyszałam Nialla
Ruszyłam w stronę niego. Ubrałam trampki i kurtkę. Wyszliśmy. Nie mówiłam nic, a moje oczy znów świeciły smutkiem. Chłopak spojrzał na mnie i domyślił się dlaczego znów jestem smutna.
- Widziałaś ich w salonie ? - zapytał a ja tylko pokiwałam, że tak. Nie miałam sił aby wydusić z siebie choć słowo.
- Lilly nie martw się. Pokaż mu, że nie rani cię to i żyj pełnią życia. Niech widzi jaki skarb stracił - Chłopak przytulił mnie po czym spojrzał na mnie uważnie. Uśmiechnęłam się. Spacerowaliśmy żartując i śmiejąc się. Tego było mi trzeba tej chwili zapomnienia. Kilka fanek podbiegło do nas prosząc Nialla o autograf. Chłopak podpisał koszulki, kartki i zrobił sobie z nimi zdjęcia. Porozmawiał z nimi życząc miłego wieczoru. Widział radość na twarzy Horana i podekscytowanie u dziewczyn. Kochał to co robił, a one kochały go za to co robi, jaki jest. Wróciliśmy do domu. Przekraczając próg usłyszałam śmiech chłopaków i Meg. Spojrzałam na Nialla i wskazałam mu że idę do siebie.
- Mogę do ciebie przyjść zaraz czy sobie mnie tam nie życzysz ? - zapytał gdy byłam na schodach.
- Niech pomyśle - zacmokałam - bez jedzenia nie masz wstępu. - rzuciłam i posłałam mu całusa w powietrzu.
Chłopak uśmiechnął się i poszedł do salonu. Wbiegłam do pokoju. Usiadłam na łóżku włączając laptopa. Zalogowałam się na TT. Nic ciekawego nie było więc postanowiłam obejrzeć jeszcze Facebooka. Do pokoju wpadł Horan obładowany jedzeniem i piciem. Rzucił je na łóżko. Poszłam do łazienki aby związać włosy w koka. Gdy wróciłam Niall stał przy drzwiach z moim laptopem w rękach.
- Co ty wyprawiasz..? - zapytałam zamykając drzwi z łazienki.
- Nie wylogowałaś się z Facebooka a to grozi karnym, a i śliczne masz zdjęcia .. - pogwizdywał przy klikaniu. Jak mniemam oglądał zdjęcia z folderu.
- Niall zostaw to - westchnęłam i ruszyłam w jego kierunku.
Chłopak wybiegł z pokoju razem z laptopem kierując się schodami na dół. Ruszyłam za nim krzycząc, że ma dla swojego dobra ma wracać. Nie posłuchał jednak i wpadł do reszty. Wbiegłam za nim. Horan stał za sofą. Spojrzałam na niego kręcąc głową, a ten tylko się uśmiechał.
- Gotowe - oznajmił odkładając laptopa obok Lima.
- Co ? - zapytałam spoglądając na niego
- Karny ! - krzyknął i uśmiechnął się ukazując przy tym wszystkie swoje ząbki.
Reszta zawtórowała mu, a razem z nimi Megan co jeszcze bardziej wyprowadziło mnie z równowagi.
- Zabiję, utłukę jak psa. - warknęłam i ruszyłam w kierunku Nialla. Przeskoczyłam sofę z rozbiegu aby znaleźć się bliżej swojej ofiary. Ta jednak umknęła mi w lewo. Ruszyła i złapałam Horana. Chłopak upadał na ziemię, a ja okrakiem usiadła na nim. Zaczęłam gilgotać go, a ten krzyczał i błagał abym przestała. Zeszłam z niego spoglądając na widownię. Tarzali się prawie ze śmiechu. Jedyne co mi się rzuciło w oczy to Meg grzebiąca w moim laptopie. Horan przeprosił mnie lecz nie zwróciłam na to uwagi wyrywając dziewczynie Harrego moją własność. Spoglądnęłam na ekran i mnie zamurowało. Moje zdjęcie gdzie jestem w bieliźnie a było ono robione na sesji znalazło się na stronie "łatwych kobiet" z dopiskiem " mam ochotę zawsze i wszędzie". Zagotowałam się a ta wybuchła śmiechem. Louis podszedł obok mnie i spojrzał na ekran.
- Co to kurwa ma być.!? - krzyknął w stronę blondynki.
- Nie wiem o czym mówisz - udała niewinną lecz niezbyt jej to wyszło.
Oddałam laptopa w ręce Lou i ruszyłam do Meg. Chłopcy wyczuli, że nie będzie to miła pogawędka dwóch dziewczyn. Znaleźli się koło mnie. Popchałam Meg dając jej przy tym z liścia. Nie była mi dłużna i też oberwałam.
- Pojebało cię totalnie - warknęłam na nią.
- Ale to prawda..no chyba że nie to wybacz .- uśmiechnęła się chamsko.
Widział kątem oka jak chłopcy trzymają Hazzę aby się nie wtrącał. Tłumaczyli mu moje zachowanie lecz nic do niego nie docierało. Wyrywał się i krzyczał abym to ja się uspokoiła. Nie doczekanie jego.
- Lepiej odszczekaj to - syknęłam
- Hau Hau - parsknęła śmiechem myśląc że było to śmieszne.
Chwyciłam ją za włosy i zaczęłam ciągnąć w kierunku drzwi. Sama nie wiem skąd miałam tyle siły. Mega wyrywała się i piszczała. Lecz nie poddałam się i wywlokłam ją za drzwi.
- Psów nie trzymamy w domu - rzuciłam zamykając przed nią drzwi. Waliła w nie lecz nikt jej nie otworzył.
Wszyscy parzyli na mnie. Niall, Liam, Louis i Zayn uśmiechali się tylko Harry patrzył na mnie z złością. Walił we mnie wręcz piorunami. Ruszył w moim kierunku i popchał mnie na ścianę. Reszta nie zdarzyła zareagować a nasze twarze dzieliło mniej nic 10 centymetrów.
- Jeszcze raz taka akcja, a pożałujesz.- warknął dokładnie wypowiadając każde słowo.
Nic nie powiedział tylko ruszyła do pokoju. Kilka razy ktoś się do mnie dobijał ale nie otworzyłam ich. Nie miałam na nic siły. Głupio mi było aż to jak się zachowałam i żal, że Harry znów mnie nienawidzi. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w krainę snów.
_________________________________________________________________________________
Proszę o komentarze. :)
sobota, 29 listopada 2014
czwartek, 20 listopada 2014
Rozdział 8. "Ale to chyba nie jest dobry pomysł.."
- Wychodzę. ! - poinformowałam chłopaków po czym wyszłam z domu.
Był ciepły ranek więc postanowiłam pobiegać a może raczej uniknąć spotkania z Stylesem.
Obawiam się spotkania z nim i mam cichą nadzieję, że zapomni o tym co się wczoraj stało. Westchnęłam, kręcąc głową, aby wyrzucić z niej myśli o Harrym. Biegłam spokojnie przez park. Pomimo wczesnej godziny ludzi sporo było w parku. Pędzili do pracy żegnając się z rodzinami, dziadkowie spacerowali z wnuczętami, jakaś grupka chłopaków popijała alkohol na ławce, a wśród nich ja. Biegnąca naprzeciw losowi. Usiadłam na ławeczce, aby odpocząć. Zauważyłam, że jakieś dziewczyny przyglądają mi się szepcząc sobie co chwile coś na ucho. Tak, zapewne obce mi osoby mnie obgadywały. Spojrzałam na nie, a one momentalnie przestały mnie obserwować. Wstałam, aby biec dalej.
- Uwaga ! - do moich uszu doszedł czyjś krzyk.
Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować to już leżałam na ziemi. Miałam to szczęście, że wylądowałam na pupie. Wstałam otrzepując z siebie kurz i brud. Zobaczyłam, że nie tylko ja wylądowałam na ziemi tylko chłopak też. Spojrzałam na niego uśmiechając się lekko. Znałam go lecz nie umiałam sobie przypomnieć skąd.
- Przepraszam - rzuciłam podając mu dłoń aby wstał.
- Spokojnie. Nie tak mnie już zatrzymywano.Fanki- uśmiechnął się, łapiąc moją dłoń. Wstał.
- Zatrzymywano .? Fanki ? - zagadnęłam podejrzliwie.
- No tak. The Wanted mój zespół - westchnął - Nathan James Sykes
Przedstawił się, a mnie od razu oświeciło. No tak przecież właśnie dlatego go kojarzyłam. Spoglądnęłam na niego. Chyba myśli, ze jestem ich fanką. Myli się.
- Miło mi. Lilly MALIK - rzuciłam podając mu dłoń i podkreślając swoje nazwisko.
Chłopak wzdrygnął się i zrobił grymas, który nie uszedł mojej uwadze. No nie ma co miłe to to nie było. No w sumie niczego innego nie mogłam się spodziewać. Oni i One Direction konkurują ze sobą.
- Zayn Malik to twój brat.? - chłopak zaśmiał się bezczelnie co mnie zdenerwowało.
- Tak ! Dla sprostowania nie jestem żadną waszą fanką. - warknęłam odchodząc.
Nie lubię, a wręcz nie trawię jak ktoś obraża moją rodzinę bądź się z niej wyśmiewa. Jestem wtedy w stanie zrobić głupstwo. Nawet uderzyć gdy nie mam z rywalem szans. Pod tym względem jestem z Zaynem równa.
Nathan jednak nie odpuścił i po kilku sekundach był przy mnie.
- Czyli fanka One Direction ? - zagadnął
- Tak.- uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Dziwię ci się .
- A ja tobie . - syknęłam
- A to czemu ?
- Dziwi mnie to że nie chcesz mieć w całości swojej szczęki. - odwróciłam si wciskając piąstkę w jego mostek. Spojrzał na mnie parskjąc śmiechem.
- Że niby ty mi coś zrobisz.? - głośno krzyknął. - To patrz.
Chwilę po tym nie czułam już grunty pod nogami. Chłopak chwycił mnie w pasie i przerzucił przez ramię. Okładałam go pięściami po plecach krzycząc, ale nic to nie dawało więc się uspokoiłam. Czekałam aż mnie puści. Musieliśmy wyglądać komicznie. Ludzie zatrzymywali się i patrzyli na nas. Nathan w końcu postawił mnie na ziemi. Poprawiłam i wygładziłam bokserkę. Uniosłam głowę i nie widziałam już Sykesa. Usłyszałam wołanie za plecami i się odwróciłam. Chłopak stał w fontannie.
- The Wanted, The Wanted, The Wanted naaaaaaaaaajlepsze -krzyczał i śmiał się.
Spojrzałam na niego jak na chorego umysłowo. Skakał, chlapał przechodniów wodą, a fanki podbiegały i prosiły o autografy. Chytry uśmieszek wkradł się na jego twarz i popatrzył na mnie. Bezgłośnie wymówił '' The Wanted tylko i wyłącznie". Poklepałam się po czole.
- Śnisz Nathanie Jamesie Sykes. - krzyknęłam stając na najbliższej ławeczce. W zamian usłyszałam tylko śmiech chłopaka.
- Lilly możesz marzyć. Za marzenia nie karają. - Nathan podpisywał ostatni autograf.
Fuknęłam schodząc z ławki i pokazałam chłopakowi środkowy palec.
Ruszyłam przed siebie, a właściwie w kierunku domu. Ni stąd ni zowąd znów pojawił się Sykes. Nic nie powiedziałam, ale też nie ukrywałam, że nie jest mi to na rękę. Chłopak zaczepiał mnie co strasznie mnie rozpraszało lecz byłam nieugięta.
- Nie masz przyjaciół .? - zapytałam
- Mam. A co.? - uśmiechnął się co wbrew sobie odwzajemniłam.
- To idź do nich. - zaproponowałam mu.
Chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem i smutkiem, aż zrobiło mi się nieprzyjemnie.
Westchnęłam.
- Widzę, że już mnie oceniłaś i postawiłaś opinie. Jestem skreślony bo jestem z The Wanted - powiedział i ruszył przed siebie zostawiając mnie w tyle. Zrobiło mi się go szkoda w jakimś sensie. Nie mogę zaprzeczyć, że źle określił moje zdanie, ale nie określił go też w stu procentach dobrze. Jednak byłam dla niego za ostra.
- Poczekaj. - dogoniłam go - przepraszam, źle się zachowałam.
Nathan nic nie powiedział tylko smutnymi oczami na mnie popatrzył. Uśmiechnęłam się do niego lekko co chłopak odwzajemnił.
- Może pójdziemy na coś słodkiego - zagadnęłam, aby polepszyć sytuacje.
Chłopak zgodził się i ruszyliśmy w kierunku cukierni. Kupiliśmy gofry z owocami. Zjedliśmy śmiejąc się i żartując. Okazał się normalnym, fajnym chłopakiem. Nadal źle się czułam z tym że tak go potraktowałam i oceniłam. Spojrzałam na zegarek 14.00.
- Ojej . Ja muszę uciekać. - poinformowałam Sykesa wstając.
- Odprowadzę cię. - zaproponował z uśmiechem.
- Ale to chyba nie jest dobry pomysł. - próbowałam jakoś się wykręcić.
Nathan jednak nie uległ i poszliśmy w kierunku domu. Całą drogę byłam nieobecna. Bałam się, że któryś z chłopców nas zauważy i zrobią mi jesień średniowiecza, gdy przekroczę próg domu i zamknę drzwi.
- Jesteśmy - wskazałam na dom. - Miło mi było cię poznać.
Uścisnęłam jego dłoń z uśmiechem na twarzy. Chłopak przytulił mnie co mnie zdziwiło i lekko się wzdrygnęłam.
- Mi także Lillo Malik. Mam nadzieję że to nie ostatnie nasze spotkanie - wyszeptał i obdarował mnie pocałunkiem. Czułam jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Chłopak nie zdążył się sam ode mnie oddalić gdy został brutalnie odepchany ode mnie. Zasłoniłam przerażona usta.
- Zostaw ją Sykes..!
_________________________________________________________________________________Dodałam rozdział. Postanowiłam poprowadzić bloga.
NOWA POSTAĆ.:
Był ciepły ranek więc postanowiłam pobiegać a może raczej uniknąć spotkania z Stylesem.
Obawiam się spotkania z nim i mam cichą nadzieję, że zapomni o tym co się wczoraj stało. Westchnęłam, kręcąc głową, aby wyrzucić z niej myśli o Harrym. Biegłam spokojnie przez park. Pomimo wczesnej godziny ludzi sporo było w parku. Pędzili do pracy żegnając się z rodzinami, dziadkowie spacerowali z wnuczętami, jakaś grupka chłopaków popijała alkohol na ławce, a wśród nich ja. Biegnąca naprzeciw losowi. Usiadłam na ławeczce, aby odpocząć. Zauważyłam, że jakieś dziewczyny przyglądają mi się szepcząc sobie co chwile coś na ucho. Tak, zapewne obce mi osoby mnie obgadywały. Spojrzałam na nie, a one momentalnie przestały mnie obserwować. Wstałam, aby biec dalej.
- Uwaga ! - do moich uszu doszedł czyjś krzyk.
Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować to już leżałam na ziemi. Miałam to szczęście, że wylądowałam na pupie. Wstałam otrzepując z siebie kurz i brud. Zobaczyłam, że nie tylko ja wylądowałam na ziemi tylko chłopak też. Spojrzałam na niego uśmiechając się lekko. Znałam go lecz nie umiałam sobie przypomnieć skąd.
- Przepraszam - rzuciłam podając mu dłoń aby wstał.
- Spokojnie. Nie tak mnie już zatrzymywano.Fanki- uśmiechnął się, łapiąc moją dłoń. Wstał.
- Zatrzymywano .? Fanki ? - zagadnęłam podejrzliwie.
- No tak. The Wanted mój zespół - westchnął - Nathan James Sykes
Przedstawił się, a mnie od razu oświeciło. No tak przecież właśnie dlatego go kojarzyłam. Spoglądnęłam na niego. Chyba myśli, ze jestem ich fanką. Myli się.
- Miło mi. Lilly MALIK - rzuciłam podając mu dłoń i podkreślając swoje nazwisko.
Chłopak wzdrygnął się i zrobił grymas, który nie uszedł mojej uwadze. No nie ma co miłe to to nie było. No w sumie niczego innego nie mogłam się spodziewać. Oni i One Direction konkurują ze sobą.
- Zayn Malik to twój brat.? - chłopak zaśmiał się bezczelnie co mnie zdenerwowało.
- Tak ! Dla sprostowania nie jestem żadną waszą fanką. - warknęłam odchodząc.
Nie lubię, a wręcz nie trawię jak ktoś obraża moją rodzinę bądź się z niej wyśmiewa. Jestem wtedy w stanie zrobić głupstwo. Nawet uderzyć gdy nie mam z rywalem szans. Pod tym względem jestem z Zaynem równa.
Nathan jednak nie odpuścił i po kilku sekundach był przy mnie.
- Czyli fanka One Direction ? - zagadnął
- Tak.- uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Dziwię ci się .
- A ja tobie . - syknęłam
- A to czemu ?
- Dziwi mnie to że nie chcesz mieć w całości swojej szczęki. - odwróciłam si wciskając piąstkę w jego mostek. Spojrzał na mnie parskjąc śmiechem.
- Że niby ty mi coś zrobisz.? - głośno krzyknął. - To patrz.
Chwilę po tym nie czułam już grunty pod nogami. Chłopak chwycił mnie w pasie i przerzucił przez ramię. Okładałam go pięściami po plecach krzycząc, ale nic to nie dawało więc się uspokoiłam. Czekałam aż mnie puści. Musieliśmy wyglądać komicznie. Ludzie zatrzymywali się i patrzyli na nas. Nathan w końcu postawił mnie na ziemi. Poprawiłam i wygładziłam bokserkę. Uniosłam głowę i nie widziałam już Sykesa. Usłyszałam wołanie za plecami i się odwróciłam. Chłopak stał w fontannie.
- The Wanted, The Wanted, The Wanted naaaaaaaaaajlepsze -krzyczał i śmiał się.
Spojrzałam na niego jak na chorego umysłowo. Skakał, chlapał przechodniów wodą, a fanki podbiegały i prosiły o autografy. Chytry uśmieszek wkradł się na jego twarz i popatrzył na mnie. Bezgłośnie wymówił '' The Wanted tylko i wyłącznie". Poklepałam się po czole.
- Śnisz Nathanie Jamesie Sykes. - krzyknęłam stając na najbliższej ławeczce. W zamian usłyszałam tylko śmiech chłopaka.
- Lilly możesz marzyć. Za marzenia nie karają. - Nathan podpisywał ostatni autograf.
Fuknęłam schodząc z ławki i pokazałam chłopakowi środkowy palec.
Ruszyłam przed siebie, a właściwie w kierunku domu. Ni stąd ni zowąd znów pojawił się Sykes. Nic nie powiedziałam, ale też nie ukrywałam, że nie jest mi to na rękę. Chłopak zaczepiał mnie co strasznie mnie rozpraszało lecz byłam nieugięta.
- Nie masz przyjaciół .? - zapytałam
- Mam. A co.? - uśmiechnął się co wbrew sobie odwzajemniłam.
- To idź do nich. - zaproponowałam mu.
Chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem i smutkiem, aż zrobiło mi się nieprzyjemnie.
Westchnęłam.
- Widzę, że już mnie oceniłaś i postawiłaś opinie. Jestem skreślony bo jestem z The Wanted - powiedział i ruszył przed siebie zostawiając mnie w tyle. Zrobiło mi się go szkoda w jakimś sensie. Nie mogę zaprzeczyć, że źle określił moje zdanie, ale nie określił go też w stu procentach dobrze. Jednak byłam dla niego za ostra.
- Poczekaj. - dogoniłam go - przepraszam, źle się zachowałam.
Nathan nic nie powiedział tylko smutnymi oczami na mnie popatrzył. Uśmiechnęłam się do niego lekko co chłopak odwzajemnił.
- Może pójdziemy na coś słodkiego - zagadnęłam, aby polepszyć sytuacje.
Chłopak zgodził się i ruszyliśmy w kierunku cukierni. Kupiliśmy gofry z owocami. Zjedliśmy śmiejąc się i żartując. Okazał się normalnym, fajnym chłopakiem. Nadal źle się czułam z tym że tak go potraktowałam i oceniłam. Spojrzałam na zegarek 14.00.
- Ojej . Ja muszę uciekać. - poinformowałam Sykesa wstając.
- Odprowadzę cię. - zaproponował z uśmiechem.
- Ale to chyba nie jest dobry pomysł. - próbowałam jakoś się wykręcić.
Nathan jednak nie uległ i poszliśmy w kierunku domu. Całą drogę byłam nieobecna. Bałam się, że któryś z chłopców nas zauważy i zrobią mi jesień średniowiecza, gdy przekroczę próg domu i zamknę drzwi.
- Jesteśmy - wskazałam na dom. - Miło mi było cię poznać.
Uścisnęłam jego dłoń z uśmiechem na twarzy. Chłopak przytulił mnie co mnie zdziwiło i lekko się wzdrygnęłam.
- Mi także Lillo Malik. Mam nadzieję że to nie ostatnie nasze spotkanie - wyszeptał i obdarował mnie pocałunkiem. Czułam jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Chłopak nie zdążył się sam ode mnie oddalić gdy został brutalnie odepchany ode mnie. Zasłoniłam przerażona usta.
- Zostaw ją Sykes..!
_________________________________________________________________________________Dodałam rozdział. Postanowiłam poprowadzić bloga.
NOWA POSTAĆ.:
Nathan James Sykes
Członek zespołu The Wanted.
Spontaniczny, wybuchowy, pomocny, sprytny.
Co takiego Nathan wniesie w życie Lilly ?
Czy pojawił się w nim przypadkowo ?
Czy Lilly będzie żałować spotkania z nim ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)