poniedziałek, 22 czerwca 2015

Trailer. ♥

Witam Wszystkich ♥

Przychodzę do Was z trailer'em, który wykonała Cudowna i Miła Osóbka a mianowicie Paulina z Doliny Zwiastunów. ^^

* Chcę Ci jeszcze raz podziękować Dobra Duszyczko za tak wspaniały zwiastun. ☺
Dziękuję, że poświęciłaś swój czas i wykonałaś to cudowne dzieło :*

Zapraszam do obejrzenia go :

https://www.youtube.com/watch?v=mq-CFu6fyd8&feature=youtu.be


_________________________________________________________
Teraz mam kilka słów do Was kochani czytelnicy ! ♥
Mianowicie kolejny rozdział pojawi się jutro (wtorek 23.06) lub w środę (24.06.).
Przepraszam, że musicie tak długo czekać :(
Ale chcę Wam podziękować za 15 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i pod poprzednimi. ♥♥♥
Jesteście cudowni i wspaniali :) Dziękuję Wam, że znalazły się tak kochane i cieplutkie osóbki jak Wy i że  mogę dla Was prowadzić tego bloga.
☺♥




Polecam też blog Pauliny :)
http://forbidden-love-harrystyles-fanfiction.blogspot.com

Ann.♥

niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 16 "Jesteś kompletnym idiotą, Harry."

 Wlepiam wzrok w chłopaka nic nie mówiąc, a następnie patrzę przed siebie gdy siada obok i mówi zwykle "cześć". Stykamy się ramionami co mi w ogóle nie przeszkadza. Obserwuję ludzi przez łzy,  którzy mkną przed siebie nie zauważając co dzieje się wokół nich. Nie widzą mnie siedzącej na ławce czy pary całującej się naprzeciw mnie. Nie mają pojęcia że właśnie w tym momencie biało czarny kundel narobił na skraju trawnika co nie jest istotne dopóki spieszący się biznesmen do pracy nie wdepnie w nie i nie zrobi rabanu czyszcząc buta. Wszystko wydaje się mało istotne ale jest ważne tak samo jak moje uczucie do Harrego,  które chyba jeszcze jest. Już nie płaczę tyle chociaż dobrego.
- Co robisz? - słyszę pytanie marszcząc brwi.
Spoglądam na swoje kolana aby nie palnąć czegoś głupiego.
- Biegam po łące - mamrocze obejmując ramionami kolana i kładąc na nich brodę.
Jednak palnęłam.
Jestem pewna, że teraz patrzy na mnie lecz ja nie robię tego samego. Zamykam oczy z nadzieją że wszystko się cofnie najlepiej cały dzisiejszy dzień, jednak po chwili kusze się aby spojrzeć na niego.
- Nie musisz być niemiła - burczy obraźliwe krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
Mamroczę "przepraszam" bo faktycznie niepotrzebnie naskoczyłam na niego. Nie wypominam mu, że jego pytanie było bez sensu bo widział, że siedzę. Nie chce się kłócić. Siedzimy w ciszy, która nie jest uciążliwa ale jednak wolałabym jakby się odezwał. Przegryzam od środka policzek.
Odezwij się, Nathan.
Odezwij.
- Więc jeszcze raz. Co tu robisz ? - powtarza się.
Dobrze, że się odezwał.
- Umm...- zacinam się, nie wiem co mam odpowiedzieć. - Siedzę i rozmyślam.
Patrze na niego i próbuje się uśmiechnąć jednak wychodzi z tego grymas. Odwracam się aby ujrzeć kolejną parę całującą się i trzymającą się za dłonie. Wywracam oczami i uderzam lekko czołem o kolana.
Wszędzie jebana miłość.
Słyszę chichot jednak nie spoglądam na jego autora. Czuję, że moim plecom jest nie wygodnie już w takiej pozycji jak i nogom.
- Auć - syczę gdy zraniona stopa dotyka ziemi.
Wiem, że Nathan teraz wypala we mnie dziurę swoim wzrokiem. Cholera.
- Czy twój trampek jest z krwi ? - wskazuje na noge i faktycznie tak jest.
Tkanina jest bardziej bordowa niż kilka minut temu. Krew przecieka zabarwiając powoli całego buta. Jest aż tak źle?!
- Nie? - mówię niepewnie spoglądając jeszcze raz na nogę i szybko chowając po ławką.
- Pokaż. - chwyta nogę nim zdążę jakoś zareagować.
Próbuje mu ją wyrwać lecz z marnym skutkiem. Jest silny, zbyt silny.
- Zostaw!- warczę uderzając go pięścią w ramie. - Jeeezu, potrzymaj swoją nogę jeżeli sprawia ci to przyjemność i oddawaj moją!
Jednak nie dzieje się tak. Uniósł brew i spojrzał na mnie jakbym była chora psychicznie. Wraca to poprzedniej czynności tylko teraz ściąga trampka. Mój żołądek podchodzi do gardła. To nie jest dobry pomysł.
Chyba zaraz zwymiotuje.
Nie dobrze mi.
 Następna jest skarpetka już niebiała tylko bordowa. Nie widzę rany jednak Sykes ogląda ją czego mu nie zazdroszczę i mówi po chwili "auł". Odwracam wzrok. Nie dla mnie takie widoki.
- Jest źle. - podsumowywuje zakładając mi skarpetkę najdelikatniej jak potrafi ale i tak boli.
- Nie pierdol.- wyrywa mi się na co szybko przykładam dłoń do ust. Ups..
Nic nie mówi tylko mierzy mnie wzrokiem, a następnie szpera w komórce. Marszczę brwi spoglądając na niego. Jest skupiony i utkwił wzrok w mojej nodze.
- Cześć Tom. Spóźnię się, bo muszę jechać do szpitala. Nie. Mi nic nie jest...na pewno. Wrócę najszybciej jak się da. Tak stary jest ze mną wszystko okey po prostu znajoma potrzebuje pomocy.- tłumaczy rozmówcy.
Szybko wstaje wyrywając trampka. Nienawidzę szpitali i nie pójdę tam, za żadne skarby świata. Niech wybije sobie to z głowy. Jedak po jednym kroku ląduje na ziemi. Wywracam oczami gdy wstaje przy pomocy Nathana.
- Zapomnij, nie pójdę do żadnego szpitala. Zostaw mnie ! - krzyczę,a  przechodnie spoglądają na nas. Tania sensacja.
- Pójdziesz. - mówi, a następnie zaczyna się śmiać.
Odwracam głowę w przeciwną stronę. Mrużę oczy i wysilam się aby zobaczyć samochód stojący tuż obok sklepu zwierzęcego. Czarny Land Rover zdaje się być znajome. Zatapiam w nim wzrok i przysięgam, że w środku dostrzegłam jakiś ruch. Drzwi się otwierają, a z samochodu wychodzi wściekły ...Harry.
Kurwa. 
Spanikowana nakładam i zawiązuje szybko buta Chwytam Nathana za dłoń. Chłopak patrzy na mnie unosząc jedną brew do góry.
- Jednak jedźmy do tego szpitala. - piszczę prawie przerażona.
- Na pewno ?- pyta wstając i chwytając mnie w tali.
Wywracam oczami, a chłopak chwyta mnie w tali. Ruszamy jak sądzę w kierunku jego samochodu i przeciwnym do Stylesa. Dzięki Bogu. Ignoruję ból i przyśpieszam. Chcę jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od Hazzy. Nathan chyba nie zauważył Stylesa bo ignoruje moją próbę przyśpieszenia i tak o to idziemy wolnym tempem niczym dwoje starców.
Naciągam rękawy kurtki gdy znajdujemy się przy naszym celu - samochodzie. Chłopak otwiera go i pomaga mi się w nim umieścić. Zamykam szybko drzwi i czekam aż i on pojawi się w nim. Okrąża go z przodu i po chwili znika z mojego widoku, a pojawia się Harry i biegnący za nim spanikowany Lou, który wymachuje rękami na prawo i lewo.
Będą kłopoty.
Odpinam wcześniej zapięte pasy i otwieram drzwi. Widzę kątem oka jak Loczek zaczyna szarpać Sykesa, a Louis podbiega do mnie.
- Wszystko w porządku ? - pyta zdyszany przyklękając naprzeciw mnie.
Teraz Tomlinson ? Serio ?
- Ta-ak. - kłamię ignorując ból nogi; - Trzeba ich rozdzielić !
- Racja! - mówi podnosząc się i idąc w kierunku chłopaków i ich szarpaniny.
Wychodzę i podchodzę opierając się o maskę samochodu z rwącym bólem. Nathan odpycha Stylesa, który lekko rozdarł mu bluzkę i wymierzył pięść w nos, może byłoby gorzej gdyby Lou nie stanął pomiędzy nich. Jednak oni zdają się go ignorować i niczym dwa koguty mają ochotę dalej skakać sobie do gardeł. Mam dość tego wszystkiego.
- Spokój, kurwa ! - krzyczę najgłośniej jak potrafię zyskując tym uwagę ich i kilku innych ludzi. - Spokój.
Czuję na sobie palący wzrok Harrego. Nathan wyciera twarz chusteczką higieniczną daną prze Louisa, a Styles poprawia swoją koszulę. Tomlinson podchodzi do mnie i mocno przytula. Mogłabym się z tego cieszyć gdyby nie nadepnął na zranioną nogę. Wyrywa mi się przeraźliwy krzyk i przykucam, a oprawca odskakuje spanikowany. Słyszę "przepraszam" ale nie obchodzi mnie to bo z bólu aż dzwoni mi w uszach. Teraz dostrzegają moją stopę i zamierają.
- Lilly wsiadaj musimy jechać. - oznajmia Nathan i znów pomaga mi wstać i wlecze mnie do samochodu.
- Gdzie ? - pierwszy "ożywa" Tomlinson.
- Do szpitala - mamroczę zamykając drzwi.
Widzę ich przerażone twarze i ból w oczach Harrego jak i troskę w oczach Lou. Oddalamy się z Nathanem. Jedziemy w ciszy. Źle mi z myślą, że chłopak oberwał przeze mnie. Muszę go przeprosić ale to nie teraz.



Harry's P.O.V

Nie wytrzymałem ich widoku. Nie mogłem znieść myśli, że on z nią rozmawia gdy ja jej szukam. Wcale nie żałuję, że dałem mu w ryj, chętnie zrobiłbym to jeszcze raz.
- Jesteś nienormalny! - dramatyzuje Louis gdy wracamy do samochodu.
- A ty jesteś cepem. - mamroczę przeczesując włosy.
Jego mina na moje słowa jest bezcenna. Uniósł brew i wygiął ust przez co na jego czole pojawiły się zmarszczki. Zostawia mnie w tyle i mknie do Land Rover'a . Daje głowę sobie uciąć, że dostanę opierdol za każdą małą głupotę jaką zrobię w najbliższym czasie. Dlaczego ? Bo nazwałem go CEPEM. Unoszę głowę i uśmiecham się sam nie wiem do czego. Słyszę jak ktoś woła " To Harry Styles" i kieruję wzrok w tym kierunku. Machają mi dwie blondynki, które jak na mój gust są ładne ale zbyt mocno wymalowane. Kiwam im posyłając uśmiech i dostaję w zamian podekscytowany pisk.
- Wsiadasz albo i zawalasz drogę powrotną na swoich krzywych nogach!- Lou wychyla się z okna samochodu krzycząc.
Krzywych nogach ?
Posyłam mu w odpowiedzi środkowy palec. Nie ma przecież krzywych nóg. Otwieram drzwi i pakuję się do samochodu. Chłopak rusza z miejsca z piskiem opon. Kto mu dał praw jazdy ? Patrzę na niego katem oka.
- Nie gap się na mnie ! - warczy patrząc przed siebie.
- Jedź a nie gadaj. - odwracam wzrok w przeciwną stronę.
Wiem, że jest na mnie wściekły za moje zachowanie względem Lilly i Nathana. Przecieram twarz dłońmi i wzdycham zrezygnowany. Nie chcę aby się denerwował na moją osobę. Louis jest moim przyjacielem i czuję się źle, ze zawiodłem jego, Lilly i samego siebie.
- Lou ja prze..- nie mogę dokończyć gdy On posyła mi wrogie spojrzenie.
- Czy ciebie naprawdę nie interesuje co się z nią działo ? Dlaczego ma zranioną nogę ? - pyta. - Masz ją w dupie, Harry ?
Cisza. Nie wiem co mam mu odpowiedzieć.
To jasne, że nie mam jej w dupie. Ona jest dla mnie...ważna ?
- To powiedz mi dlaczego jak wyjechała byłeś załamany ? Nie chciałeś jeść i pić, a gdy wróciła to ty kurwa udajesz samolubnego księcia !
Tomlinson ma rację i On wie o tym. Tęskniłem za nią i zdałem sobie sprawę, że jest dla mnie ważna gdy zniknęła z mojego życia. Wtedy było za późno lecz pojawiła się znów, ja po raz kolejny marnuje tą szanse.
Dojeżdżamy pod szpital.
- Przepraszam. - szczere słowo wypadaja z moich ust.
- To nie mnie przepraszaj. - wychodzi z samochodu trzaskając drzwiami.
Jesteś kompletnym idiotą, Harry.


Lilly's P.O.V

Siedzę na szpitalnym łóżku, a przede mną klęczy pielęgniarka i przeciera wodą utlenioną moją stopę. Jest wysoką brunetką i ma około 34 lat. Co do nogi to wyciągnęli z niej wcześniej spory kawałek szkła więc teraz przyszła pora na oczyszczanie. Syczę gdy zaczyna mnie szczypać. Kobieta uśmiech się do mnie przepraszająco i kontynuuje swoją pracę. Zerkam na Nathana, któremu inna pielęgniarka opatrza nos. Widzę jak chłopak się wzdryga, a kobieta uśmiecha. Przegryzam wargę aby nie wybuchnąć śmiechem gdy Sykes odchyla się na krześle tłumacząc, że już jest dobrze i wystarczy tej pomocy kobiety.
Niby mężczyźni są twardzi ?
Pielęgniarka zajmująca się moją stopą zaczyna bandażować na co wypuszczam uradowana powietrze. Gotowa z pracą wychodzi, a po chwili pojawia się lekarz. Idzie w moim kierunku z uśmiechem na twarzy.
Ma może około 40 lat ale nadal jest przystojny. Ciemniejsza karnacja i kruczoczarne włosy odejmują mu zapewne lat. Odwzajemniam uśmiech.
- Widzę, że już lepiej panno Malik.- spogląda na moją stopę i chwilę potem na mnie.
- Tak, zdecydowanie. - zaczesuję włosy do tyłu.
- Czy zdaje sobie panienka, że gdyby nie ten młodzieniec - wskazuje na Sykesa. - Mogłoby się wkraść zakażenie, a potem może nawet infekcja i w najgorszym przypadku amputacja nogi ?
Moje oczy mało nie wypadają z orbit. Przełykam głośno ślinę.
- Dlatego proszę uważać na siebie i nie biegać boso po nieznanych powierzchniach - kontynuuje. - I gdyby się to powtórzyło proszę jak najszybciej udać się do szpitala. Pani szkło wyciągnięte było spore sama Pani widziała. - przytakuję. - Życzę aby noga jak najszybciej była sprawna.
- Dziękuję bardzo. - podaję mu dłoń i wykonujemy uścisk.
- Aaa. i bym zapomniał. - śmieje się spoglądając na mnie- Czekają na Panią dwaj chłopcy jeszcze. Do wiedzenia.
Mężczyzna wychodzi i kobieta udzielająca pomocy Nathanowi również. Dwaj chłopcy ? Zapewne Louis i ...Harry. Spojrzenie Nathana i moje się krzyżują na co się uśmiechamy. Staję niepewnie i kuśtykam do niego.
- Dziękuję ci za wszystko. - przytulam go mocno.
Wiem, że "przepraszam" to mało, ale na razie musi wystarczyć tyle.
- Nie ma za co. - klepie mnie po prawej łopatce. - Chodźmy.
- Eeem.. Tam czekają Tomlinson i Styles. - mamroczę spuszczając głowę.
Chłopak zapewnia mnie, że wie o tym i że nic mu nie zrobią. Wychodzimy i od razu zauważamy ich. Pędzą w naszą stronę z zatroskanymi twarzami. Opieram się o będącego już u mojego boku Lou. Słyszę jak Hazza wysila się przepraszając Nathana. Uśmiecham się do Tomo i wychodzimy z budynku.

* * *

Siedzę w samochodzie u Sykesa gdyż w aucie Tomlinsona nie było miejsca dla trzeciego pasażera, a "mój" kierowca się zaoferował, że mnie podwiezie. W sumie nie miał innego wyjścia.
 Znajdujemy się już pod domem. Dziękuję mu jeszcze raz i całuję w policzek. Zamykam za sobą drzwi wychodząc i po chwili samochód wraz z właścicielem znika. Kuśtykam w stronę drzwi bo tamci dwoje nie zdołali jeszcze przyjechać. Słyszę trzask frontowych drzwi i widzę jak Niall wkładajacy na siebie bluzkę biegnie mało nie potykając się o własne nogi w moim kierunku. Na ten widok uśmiech sam wkrada się na moją twarz.
- Jeeezu ty żyjesz! - chwyta mnie i odrywa od powierzchni ziemi kręcąc się wokół własnej osi.
- Żyję. - mówię gdy stawia mnie na ziemi i następnie wtula.
Tęskniłam za nim. Za jego idealna dla moich nozdrzy wodą kolońską. Za farbowanymi blond włosami, w których mam teraz ukryte place. Za błękitnymi tęczówkami, w które mogę wpatrywać się bez końca i za uśmiechem, który uszczęśliwia mnie za każdym razem.
Odrywamy się od siebie i z pomocą chłopaka idę do domu. Opowiada mi jak to Styles powiadomił go o szukaniu mnie i jak to on nie odchodził od zmysłów.Usadawiam się na kanapie gdy Horan znika w kuchni próbując przygotować mi coś do jedzenia.
Słyszę jakieś rozmowy więc się wychylam na kanapie. Dostrzegam Zayna, który posyła mi promienny uśmiech co w tym samym momencie odwzajemniam i kieruje się do studia nagraniowego. Za chłopakiem podążą inny, którego kojarzę ale nie wiem jak się nazywa.
- Niall ! - wołam blondyna, który szybko pojawia się w pomieszczeniu. - Kto jest z Zaynem ?
Horan drapie się w tył głowy i robi zniesmaczoną minę, a następnie jego twarz robi się smutna.
- Naughty boy - cedzi przez zęby.
Marszczę brwi. Muszę porozmawiać z Malikiem.
- Niall ? - piskliwy głos wypełnia dom. Megan. - Tak szybko wybiegłeś zostawiając mnie samą i nie...
Do pokoju wchodzi dziewczyna Harrego będąca w samej bieliźnie. Nie dokańcza widząc moją osobę na sofie, a Horan robi się biały jak ściana. Patrzę na chłopaka szeroko otwartymi oczami i szczęką opadnięta prawie do podłogi. To jest niemożliwe. On i Megan ?
To tak odchodził od zmysłów martwiąc się o mnie, pieprząc Megan.
Nie dobrze mi.
 Rzygać mi się chce na jego ich widok.

_______________________________________________________
•  jeżeli przeczytałeś/aś to pozostaw po sobie komentarz.

15 komentarzy = kolejny rozdział

PAMIĘTAJ ŻE :
CZYTASZ= KOMENTUJESZ

DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA ZA WASZE KOMENTARZE POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM. ♥
NAJLEPSI
Ann. ♥